
Podróżnicze podsumowanie roku 2020
Podróżnicze podsumowanie roku 2020, który zbliża się ku końcowi. Niedawno wróciłam do Polski i mam trochę czasu na zebranie i podsumowanie myśli i wspomnień. Pomimo skomplikowanej sytuacji na świecie to był bardzo podróżniczy rok. Przeszłam wiele kilometrów, poznałam wspaniałych ludzi, a pod koniec roku wróciłam do pisania tego bloga 😀 Wiem, że nie wszystkim było łatwo, a może te podsumowanie zainspiruje kogoś do słuchania serca i odwagi do działania lub dostrzeżenia czegoś dobrego w minionym roku.
Poniżej podsumowanie roku 2020 w liczbach:
- 11 odwiedzonych krajów
- 5 miesięcy podróży za granicą
- 1 miesiąc podróży po Polsce
- 1 miesiąc w Tatrach (z czego 3 tygodnie na wolontariacie)
- przejście 170 kilometrów na Tour du Mont Blanc
- przejście ok. 560 kilometrów na Camino de Santiago
Styczeń: Singapur i Kambodża
W drugiej połowie stycznia kupiłam bilet w jedną stronę do Azji. Na początku był lot do Singapuru, a po 3 dniach lot do Siem Reap w Kambodży.
Singapur bardzo mi się spodobał, nowoczesne i bardzo zielone miasto. Już same ogrody Gardens by the Bay zrobiły na mnie niesamowite wrażenie. Byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. Po paru dniach wsiadłam do samolotu w Kambodży.
W samolocie spotkałam dwoje Polaków ze stażem podróżniczym po Azji. Na cały samolot usadzili nas razem! Opowiadali o swoich podróżach i bardzo pozytywnie opisali Birmę. I tak oto w tym samolocie padła decyzja: wspaniale, następny kierunek Birma!
W Kambodży odwiedziłam ruiny miasta Angkor, o czym można poczytać tu: Angkor i Angkor Wat w Kambodży. Byłam też na kilkudniowym joga retreat w Siem Reap.
Luty: Kambodża i Tajlandia
W lutym ruszyłam na zachód Kambodży do stolicy Phnom Phen i dalej na południe do Kampotu. Znajdują się tam między innymi farmy pieprzu. To tu pierwszy raz w życiu wypożyczyłam skuter i nauczyłam się na nim jeździć!
Kolejnym etapem była rajska wyspa Koh Rong Samloem. Tydzień odpoczynku i opalania. Jak się przyjedzie na tą wyspę to bardzo ciężko wyjechać. Niesamowicie relaksujący klimat, przejrzysta woda. Na wyspie znajdują się tylko restauracje i hotele. Można wypłynąć na nurkowanie, w tym zobaczyć świecący plankton.
Z wyspy kupiłam bezpośredni bilet (na łódź i autobusy) do Bangkoku w Tajlandii. Podróż planowo miała trwać 18 godzin, jednak przedłużyła się do 26!
W Tajlandii spędziłam około 2 tygodnie, głównie zwiedzając północną część kraju: Ayutthaya, dawna stolica Sukhotai, Chiang Mai i backpakerskie miasteczko Pai. W Tajlandii pojechałam również do rezerwatu słoni uratowanych od pracy w turystyce.
Marzec: Mjanma (Birma)
Do Birmy planowałam przejechać przez północną granicę Tachileik. Jednak tuż przed kupieniem biletu dowiedziałam się, że owszem granicę można przekroczyć. Jednak dalej droga dla turystów jest zamknięta i do centrum kraju dostać się można tylko samolotem. Zmieniłam więc ramowy plan podróży i pojechałam na południe na przejście graniczne w Mae Sot. Stamtąd czekała na mnie kilkugodzinna podróż samochodem z lokalsami do Hpa-An, uroczego miasteczka położonych między pojedynczymi górami.
W Hpa-An spędziłam parę dni na jednodniowych trekkingach i wycieczkach do świątyń i jaskiń. Pojechałam też na jeden dzień do Mawlamyaing, gdzie znajduje się największy posąg leżącego Buddy.
Kolejnym przystankiem było Kalaw skąd ruszyłam na 3-dniowy trekking do Inle Lake przez birmańskie wioski. Inle Lake to drugie pod względem wielkości jezioro w Mjanmie. Tam też spędziłam kilka dni na odpoczynku po trekkingu i zwiedzaniu, jeżdżąc na rowerze, czy pływając łodzią.
Po Inle Lake ruszyłam do miasteczka Hsipaw na północy z zamiarem kolejnego kilkudniowego trekkingu w górach. Jednak zarówno w Birmie, jak i w Europie i tej części Azji sprawa „covidowa” zaczynała być coraz poważniejsza. W Hsipaw odwołali wszystkie kilkudniowe trekkingi. Z tego powodu kolejnego dnia po przyjeździe ruszyłam sławnym pociągiem do Mandalay. Tam dowiedziałam się, że w Polsce zamykają granicę. Trzeba było szybko podjąć decyzję, kupiłam bilet do Bangkoku, a następnie Lotem do domu wróciłam do Polski na kwarantannę.
Kwiecień: Spacery w lesie
Kwiecień był bardzo spokojnym miesiącem. Wróciłam do rutyny, do codziennej jogi i zdrowego odżywiania. Kiedy otworzyli lasy zaczęłam też codzienne spacery do lasu. Obserwując wiosnę i zieleniące się drzewa.
Maj: Tatry
W maju tuż po ogłoszeniu otwarcia hoteli pojechałam na tydzień w Tatry. Było jeszcze sporo śniegu w wyższych partiach gór. Razem z Agatą pojechałyśmy bez sprzętu zimowego dlatego wybrałyśmy się na Kasprowy Wierch, Dolinę 5 Stawów Polskich, Morskie Oko i Dolinę Chochołowską.
Czerwiec: Wolontariat w Tatrach
W czerwcu rozpoczęłam sezon na wolontariacie. Przez tydzień pomagałyśmy sprzątać szlaki w Tatrach Zachodnich. Przy okazji wybrałyśmy się 2 razy na Giewont, Kasprowy Wierch, Nosal, Starorobociański Wierch, Skarnie Skałki, Kozi Wierch i Morskie Oko przez Świstówkę.
Lipiec: Tatry i Dolomity
Kolejne dwa tygodnie na wolontariacie w Tatrach. Codzienne ognisko i podgrzewany oscypek. Tym razem wybrałam się do jaskiń w Dolinie Kościeliskiej, na Ornak, na Czerwone Wierchy przez Małołączniak, na Kościelec (wracając trzeba było posprzątać Ścieżkę nad Reglami) oraz na Orlą Perć – odcinek od Skrajnego Granatu do Krzyżnego. W lipcu też spotkała mnie mała przygoda z napotkaniem na niedźwiedzia na szlaku w Dolinie Kościeliskiej.
To był bardzo górski miesiąc, gdyż tydzień po wolontariacie poleciałam do Włoch w Dolomity. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Razem ze znajomymi wędrowaliśmy w rejonie Secedy, Tre Cime i Lago di Brai. Spaliśmy w namiotach gdzieś w górach na łonie natury. A do tego włoska pizza i lody!
Sierpień: Tour du Mont Blanc i Camino Primitivo
Patrząc na kumulację wyjazdów, to chyba sierpień był najintensywniejszym miesiącem w 2020 roku. Zaczął się od Tour du Mont Blanc. Jest to trekking wokół masywu Mont Blanc. Idzie się przez 3 kraje: Włochy, Szwajcarię i Francję. Trasa liczy około 170 kilometrów, a suma przewyższeń sięga 10000m. Góry, piękne widoki, spanie pod namiotem, jednym słowem wolność.
Po TMB potrzebowałam odpocząć i przemieścić się 1600 kilometrów z Włoch do Hiszpanii. Na 3-dniowy odpoczynek zatrzymałam się w Montpellier we Francji. Tam padła decyzja o zmianie kierunku jazdy i kupnie biletu do San Sebastian, z którego dalej pojechałam do Bilbao i wreszcie do Oviedo.
Z Oviedo ruszyłam na Camino Primitivo. To był jeden z najpiękniejszych okresów tego roku. W czasie Camino odpoczęłam też od życia online, będąc tylko tu i teraz. Do Santiago de Compostela dotarłam 31 sierpnia.
Wrzesień: Finisterra, Porto i Malta
We wrześniu ruszyłam w dalszą drogę do Muxii i Finisterry, aby zakończyć Camino nad Oceanem Atlantyckim. Po powrocie autobusem do Santiago zdecydowałam jednak iść w kierunku Portugali. Najpierw miał być to autostop, jednak po dojechaniu do Bajonny niedaleko granicy hiszpańsko-portugalskiej ruszyliśmy dalej piechotą do Porto szlakiem Camino Portugues de la Costa. W sumie wyszło około 560 kilometrów marszu na Camino.
Po dotarciu do Porto i rozeznaniu się w panującej sytuacji w Europie, jedynym ciepłym krajem, niewymagającym żadnego testu ani kwarantanny oraz mającym tanie połączenia lotnicze z Porto okazała się Malta. I tak kolejne 3 tygodnie spędziłam na Malcie i Gozo. Na Malcie najbardziej interesujące były dla mnie świątynie megalityczne powstałe około 3500lat p.n.e.
Październik: Grecja
Kolejnym etapem podróży była Grecja. Aby wlecieć do kraju potrzebny był negatywny test na Covid, jednak na szczęście na Malcie można go było zrobić za darmo. I tak przez kolejne tygodnie zwiedzałam Ateny, Peloponez: m.in. Epidaurus, Korynt, Spartę i Olimpię. Dalej Delfy i Meteorę. Ten październik pozwolił na zwiedzanie bez tłumu turystów, co dało się odczuć w każdym miejscu w Grecji. Czasem jednak oznaczało to brak możliwości dojazdu autobusem w góry lub do niektórych atrakcji i miasteczek, gdyż wiele połączeń anulowano.
Listopad: Polska
Na początku listopada wróciłam do Polski i na miesiąc zamieszkałam w Krakowie. To był miesiąc regeneracji po podróżach. Przed zamknięciem muzeów odwiedziłam też Auschwitz oraz kilka muzeów w Krakowie. Udało się pojechać w Tatry, do Wrocławia i Warszawy.
Grudzień: powrót do pracy
W grudniu po roku urlopu wróciłam do pracy. To czas podsumowań, porządkowania wspomnień, zdjęć oraz rzeczy. w szafie. Wróciłam też do pisania tego bloga.
I tak cudownie minął rok 2020. Może nie wszystko poszło po mojej myśli, jednak za każdym razem uczę się odpuszczać. Takie pozwolenie na dzianie się i słuchanie intuicji przynosi nam cuda, o wiele bardziej przewyższające nasze pierwotne marzenia. To był wspaniały rok i jego podsumowanie!


2 komentarze
Cywilka
No pięknie. Życzę w nowym roku następnych wspaniałych podróży ?
Zuzanna
Dziękuję i wzajemnie!