Bardenas Reales
Europa,  Hiszpania,  Podróże

Aragonia i Nawarra – plan i opis wyprawy samochodem

Jesienią 2022 roku wybrałam się na wyprawę samochodem po wspólnotach autonomicznych Aragonia i Nawarra w północno-wschodniej Hiszpanii. Plan obejmował 4-dni długiego weekendu (koniec października, początek listopada). Początek, jak i koniec trasy w Madrycie. Zapraszam do przeczytania i może inspiracji na wyprawy samochodowe po Hiszpanii (i nie tylko ;)).

W sumie podczas wyjazdu przejechaliśmy 1331 kilometrów wynajętym samochodem. Zwiedziliśmy las, puszczę, wodospady, pustynię, góry i jeziora 🙂 Hiszpania jest bardzo różnorodna i przemieszczając się na relatywnie niewielkich odległościach mamy szansę na podziwianie całego pasma przeróżnych krajobrazów. Plan zakładał spanie w samochodzie i podróż zgodnie z tak zwanym „van-lifem”, czyli życiem w samochodzie.

Podczas wyjazdu mieliśmy zaplanowany jeden punkt do zobaczenia – Puszcza Irati w Pirenejach. Pozostałe punkty wybraliśmy już na trasie, głównie kierując się naszymi zapisanymi punktami do zobaczenia na mapach google (zebranymi podczas wcześniejszych podróży, rozmów z podróżnikami, itp :))

Opis trasy zaczynam od wieczoru, jako że wyjechaliśmy wieczorem i wróciliśmy wieczorem 🙂

Pierwsza noc – zalew Embalse de la Tranquera

W drogę ruszyliśmy w piątek wieczór, mając w planach przejechanie około 2-3 godzin. Tuż przed wyjazdem auto wyposażyliśmy w materac i spakowaliśmy sprzęt kempingowy. Jako, że było już ciemno ruszyliśmy z Madrytu autostradą na północny-wschód.

Tego wieczoru przejechaliśmy 222 kilometry, znajdując pięknie położony parking z widokiem na zalew Embalse de la Tranquera. Noclegi wybieraliśmy patrząc na mapę, lub korzystając z aplikacji park4night, którą polecam do takich wypraw 🙂

Kolejnego ranka czekał nas piękny widok na zalew i otaczające go wzgórza.

Dzień pierwszy – Jaraba i Monasterio de Piedra

Po pobudce ruszyliśmy do pobliskiego miasteczka Jaraba w poszukiwaniu śniadania. Jako, że ruszyliśmy trochę później niż zakładaliśmy, nie zdążyliśmy zrobić zakupów. Niestety, mimo iż miasteczko wydawało się być dosyć turystyczne, to w miejscowym barze nie podawano jedzenia. Na szczęście miejscowi pokierowali nas do sklepu, gdzie zaopatrzyliśmy się w najpotrzebniejsze produkty.

Sanktuarium Nuestra Señora de Jaraba i wąwóz Rio Mesa

Z Jaraby ruszyliśmy wzdłuż wąwozu rzeki Mesa w kierunku zbudowanego na skałach sanktuarium – Santuario de Nuestra Señora de Jaraba. Trasa jest bardzo malownicza, a dodatkowo ozdobiona była jesiennymi kolorami drzew. To właśnie w poszukiwaniu tych kolorów wyjechaliśmy z Madrytu. Do sanktuarium z Jaraby można dostać się na piechotę, wybierając jedną z licznych tras spacerowych i trekkingowych.

Po dotarciu na parking i zjedzeniu śniadania ruszamy zobaczyć sanktuarium. Akurat trafiamy na oprowadzanie z przewodnikiem, który opowiada o historii tego miejsca i okolicznych zwyczajach. Według legendy sanktuarium powstało na przeciwko miejsca w skałach, w którym pasterzom ukazała się Virgen de Jaraba. Początkowo wybudowana niewielki pomnik w miejscu objawienia, z czasem zdecydowano o budowie sanktuarium na przeciwnej półce skalnej.

W okolicy sanktuarium znajduje się wiele tras spacerowych, w tym jedna do skalnych rysunków Pinturas rupestres de Roca Benedí, których powstanie szacuje się na ponad 7000 lat temu. Do malunków można dotrzeć tylko na piechotę, spacerem przez wąwów. My jednak w uwagi na czas postanowiliśmy ruszać dalej.

Monasterio de Piedra

Naszym kolejnym punktem wyprawy było Monasterio de Piedra, które opisałam szerzej w tym poście. Przyznaję, że przy wjeździe na parking i zobaczenie mnóstwa samochodów nie miałam zbyt wiele chęci na tą atrakcję. Jednak na miejscu park okazał się być przepiękny, pełen zieleni i wodospadów. (Na uniknięcie tłumów turystów w Hiszpanii polecam zwiedzanie w czasie pory obiadowej ;))

Po kilkugodzinnym zwiedzaniu i kanapce w barze w Monasterio de Piedra, ruszamy w kierunku Pirenejów. Po drodze zajeżdżamy do sklepu i robimy porządne zapasy na pozostałe 3 dni podróży. Powoli robi się już ciemno, więc zaczynamy poszukiwanie noclegu. Tym razem padło na pusty kawałek ziemi przy polach 🙂 Żadnych miasteczek, ludzi wokół.

Dzień 2 – Pireneje i Monte Perdido

Kolejnego dnia jedziemy jeszcze bardziej na północ, w kierunku Parku Narodowego Ordesa i Monte Perdido. Powoli zaczyna się widok na przepiękne szczyty, które z każdą chwilą zdają się być coraz bliżej. Po wjeździe na teren parku ruszamy do miasteczka Broto u stóp góry Monte Perdido (3355m npm). Co ciekawe biegnie tędy szlak Camino de Santiago – z Francji do Hiszpanii – wariant Camino Aragonés.

Po dotarciu na miejsce poświęcamy chwilę na zwiedzanie miasteczka i dłuższą chwilę na przekąskę w barze z widokiem na Monte Perdido. W międzyczasie szukam krótkiego szlaku trekkingowego w okolicy. Jest już sporo po południu, a prognozy pogody na wieczór pokazują burze. Udało się znaleźć ciekawy szlak w okolicach schroniska Refugio de Burajuelo.

Ruszamy w kierunku schroniska po przepięknej trasie wśród gór i pięknych kolorowych lasów. Ostatnie 6 kilometrów trasy nie jest asfaltowe i można je pokonać w ramach trekkingu na piechotę. My wybraliśmy opcję samochodem, aż pod schronisko, gdzie znajduje się również pole namiotowe i parking dla camperów.

Na końcu drogi znajduje się most Puente de Burajuelo. To tu zaczynamy spacer wzdłuż rzeki Ara (Río Ara). Spacer biegnie przez piękny las. Trasa łatwa, w niektórych miejscach trzeba przejść przez strumień, a w jednym wystawionym na poślizgnięcie możemy pomóc sobie łańcuchami. Po około półtorej godziny wracamy tą samą trasą na parking. Zastanawiamy się nawet nad zostaniem w tej okolicy na nocleg. Jednak biorąc pod uwagę nasze plany co do puszczy Irati, która znajduje się spory kawałek od Monte Perdido jeszcze tego samego wieczoru ruszamy w trasę.

Jako, że to już drugi pełen dzień w drodze i jesteśmy po kilku spacerach postanawiamy się poszukać miejsca gdzie możemy się wykąpać. Tego dnia pytaliśmy o prysznic na stacji benzynowej i w schronisku Burajuelo, jednak nie był on nigdzie dostępny. Na szczęśnie na drodze w kierunku Pamplony znajdujemy camping gdzie możemy się wykąpać. Cóż za luksus mieć dostęp do gorącego prysznica!

Jeszcze tego wieczoru, już czyści i pachnący ruszamy dalej aby dostać się jak najbliżej puszczy Irati. Tuż po wyruszeniu w dalszą trasę zaczyna się burza. Tego dnia planowaliśmy ugotować sobie kolację, jednak nie mamy dachu, aby na sucho rozłożyć kuchenkę. Zajeżdżamy więc do miasteczka Jaca po dordze na haloweenową kolację.

Po kolacji przejeżdżamy jeszcze ok. 100 kilometrów do miasteczka Aoiz. Tam parkujemy auto na parkingu przy zbiorniku wodnym. W tym rejonie już przestało padać, a oprócz nas nikogo w okolicy nie ma, także spokojnie idziemy spać.

Dzień 3 – Puszcza Selva de Irati

Trzeciego dnia po pobudce i śniadaniu na parkingu z widokiem na zalew ruszamy dalej na północ z planem dotarcia do puszczy Selva de Irati. Jednak przy slow life i generalnym luzie podczas podróży docieramy w okolice puszczy po południu. I tu czeka nas niespodzianka, bo pomimo mrzawki i pochmurnego dnia droga jest zablokowana przez miejscową policję. Po wypytaniu strażników o co chodzi, dowiadujemy się, że jest za dużo turystów i nie ma już miejsc na parkingu. Lekko sfrustrowani ruszamy dalej w poszukiwaniu miejsca na przeczekanie, aż zacznie się pora obiadowa, co prawdopodobnie będzie oznaczało opustoszenie parkingu.

Ruszamy do pobliskich ruin po fabryce broni w Orbaizeta (Fábrica de Armas de Orbaizeta). Kraj Basków i Nawarra znana jest w Hiszpanii z rozwiniętego przemysłu. Ruiny pochodzą z XVIII wieku. Ruiny są otwarte dla turysów, jest też kilka tabliczek informacyjnych.

Deszcz zaczyna siąpić coraz mocniej, a my postanawiamy ugotować obiad na parkingu przy fabryce. Jest tu też kilka camperów i vanów. Nie mogliśmy się bardziej mylić, bo gdy tylko wybija 14:00 słychać otwieranie kuchenek i nasi wszyscy sąsiedzi zaczynają wyjmować swoje kuchenki i przygotowywać posiłki. My po chwili ruszamy w kierunku puszczy i tym razem sukces! Możemy wjechać na parking i udać się na spacer.

Selva de Irati

Puszcza Irati to magiczne, pełne przepięknych drzew miejsce. Ma ono bardzo potężną energię starych drzew. Wjazd na parking kosztuje 6 euro dla samochodów osobowych. Na miejscu dostajemy mapkę z oznaczonymi szlakami, których w puszczy jest sporo. Poniżej główne szlaki z parkingu Presa Irati:

  • szlak Paraisos Erlan SL54C o długości ok. 5,4 km – to nasz wybór – część trasy przebiega przy zalewie Irabia
  • szlak Plaza Buenza SL52C o długości ok. 5,7 km – trasa biegnie przez tamę Presa Irati, oraz po drugiej stronie zalewu Irabia
  • szlak SL53C wokół zalewu Irabia

Akurat w dzień pobytu w puszczy Irati wypadał mój 40-ty (ostatni) dzień medytacji kundalini, którą akurat robiłam. Wykorzystałam więc moment i magię tego miejsca aby pięknie zakończyć 40-dniową przygodę.

Powoli zaczynało się już ściemniać, więc po spokojnym spacerze ruszyliśmy na południe w poszukiwaniu noclegu jak najbliżej naszego ostatniego punktu wyprawy – pustyni Bardenas Reales. Postanawiamy dotrzeć na pustynię i przenocować pod gwiazdami, z dala od cywilizacji. Po wjeździe okazuje się, że po deszczowym dniu z piaszczystych dróg zrobiły się drogi błotne. Jets już ciemno, ale na szczęście, przy sporym wysiłku, docieramy do suchego miejsca i gotujemy kolację. To już koniec przygód tego dnia.

Dzień 4 – pustynia Bardenas Reales

Rano budzą na nas na pustyni wystrzały. To myśliwi, którzy dzień wolny spędzają na pustyni razem z psami gończymi. Mamy szczęście, że żaden nie postanowił polować w naszej okolicy, jednak huk strzałów roznosi się po pustej przestrzeni.

Po śniadaniu ruszamy w poszukiwaniu formacji skalnych i nowych pustynnych pejzaży. Pustynia Bardenas Reales to bardzo ciekawe miejsce. Znajduje się tu baza wojskowa, centrum dla myśliwych oraz drogi dla śmiałków jedżących motorami offroad. Do tej mieszanki dochodzą turyści skoncentrowani przy kilku widowiskowych punktach na trasie: el Castildetierra (czyli zamek z ziemi) oraz La Pisquerra.

Na pustyni możemy podziwiać różne kolory, formacje skalne, ukrytą roślinność, czy jeśli mamy szczęście pustynne zwierzęta.

Pustynia Bardenas Reales to ostatni punkt naszej wyprawy samochodem po Aragonii i Nawarrze. Ruszamy z powrotem do Madrytu. Czas oddać samochód i wykąpać się 😉

Jeśli ten post uważasz za przydatny i masz ochotę wesprzeć moje działania, możesz postawić mi kawę klikając w link poniżej. Dziękuję!

Postaw mi kawę na buycoffee.to

Cześć! Mam na imię Zuza. Uwielbiam podróżować, chodzić po górach i ćwiczyć jogę. Moim ulubionym kierunkiem jest Hiszpania, przeszłam tam kilka dróg Camino de Santiago. Stworzyłam ten blog aby dzielić się swoimi doświadczeniami z podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *