Meksyk

Baja California Sur w Meksyku – co zobaczyć, plan wyprawy, Balandra, Los Cabos

Baja California Sur, czyli Południowa Kalifornia to perełka Meksyku. Półwysep kalifornijski ciągnie się od granicy ze Stanami Zjednoczonymi przez ponad 1250 kilometrów – to jak odległość z Warszawy do Moskwy(!). Półwysep to głównie pustynia, góry i plaże. Na miejsca do opalanie nie możemy tu narzekać.

Zapraszam na opis tygodniowej wyprawy samochodem po południowej części półwyspu – Baja California Sur, która jest częścią miesięcznej wyprawy do Meksyku (w 2023 roku). Na półwysep wybraliśmy się w 4 osoby, także najwygodniejszą opcją było wynajęcie samochodu oraz noclegów w różnych miejscowościach, tak by zobaczyć jak najwięcej 😉

Baja California Sur

Kalifornia Dolna Południowa to stan w Meksyku, którego stolicą jest miasto La Paz. Jest znana ze swoich rajskich, dziewiczych plaż oraz wspaniałych parków narodowych, zwłaszcza tych znajdujących się pod wodą. Dlatego snorkeling i nurkowanie jest tu jedną z najpopularniejszych atrakcji. Jest to też znane miejsce na oglądanie wielorybów, które przypływają tu zimą, by w ciepłych wodach wychowywać swoje młode.

Stan jest ogromny, w większości jest to pustynia. Najwięcej interesujących punktów znajduje się na południe od La Paz. I tam też ruszamy.

Jak dojechać do Kalifornii Dolnej Południowej

Na południowym półwyspie istnieje kilka lotnisk, z których odlatują samoloty do większości regionów Meksyku oraz kilka połączeń międzynarodowych (głównie do Stanów Zjednoczonych):

  • Lotnisko w La Paz – oferuje najwięcej połączeń i tańsze bilety do innych części Meksyku
  • Lotnisko Los Cabos – popularne dla największej ilości turystów (zwłaszcza z USA), gdyż znajduje się najbliżej wakacyjnych kurortów

My wybieramy opcję porannego lotu z miasta Guadalajara w stanie Jalisco do La Paz. Jedyny mankament, jest taki, że aby zdążyć na lot musimy tego dnia wstać o 4 rano 😀 Dodatkowo, lot trwa tylko godzinę a w Baja California mamy godzinną różnicę czasu.

Tygodniowy plan wyprawy po Kalifornia Dolna Południowa

Dzień 1: Todos Santos i Los Cabos

Pierwszy dzień zaczynamy od odebrania wcześniej zarezerwowanego samochodu na lotnisku w La Paz. Jako, że przylecieliśmy z samego rana około godziny 8, w pierwszej kolejności ruszamy na południowo-kalifornijskie śniadanie w La Paz.

Naszym kolejnym celem jest miasteczko Todos Santos, leżące około godzinę drogi na południe od La Paz. Tu spotykamy się z gorącym klimatem Kalifornii oraz atmosferą hippie, które przepełnia lokalne stoiska z pamiątkami. Odwiedzamy lokalną galerię sztuki, kupujemy kilka pamiątek i ruszamy dalej na południe. Po drodze zajeżdżamy na jedną z plaż Punta Lobos.

To moje pierwsze spotkanie z Oceanem Spokojnym. Na plaży znajduje się kilka rybaków, którzy łowią na wędki i ryby, które wyrzuca ocean. Jest to świetne miejsce na łowienie, bo oprócz rybaków szybują i nurkują tu pelikany. Jest ich całe mnóstwo. Nie jest to spokojne miejsce, dlatego tylko moczę nogi w oceanie i upajam się widokiem na naturę. Czeka nas tu niespodzianka. W oddali widać wydmuch wody przez wieloryba! Tak pięknie nas powitał Pacyfik.

Po około dwóch godzinach odpoczynku zbieramy się, bo słońce powoli zaczyna zachodzić. Tego dnia mamy nocleg w mieście San José del Cabo jakieś 1,,5 godziny drogi od plaży. Na zachód słońca zajeżdżamy na plażę w Cabo San Lucas i postanawiamy wrócić tu kolejnego dnia.

Na miejsce noclegu dojeżdżamy już po ciemku, zajeżdżając po drodze do supermarketu, gdzie zaopatrujemy się w podstawowe produkty (w tym ważne – w wodę pitną) na śniadanie i dzień na plaży oraz udajemy się na kolację – wspaniałe owoce morza. Tu mogę polecić restaurację El Toro Guero Seafood w San Jose del Cabo, gdzie zjemy na prawdę smacznie!

 

Dzień 2: Cabo San Lucas

Łuk skalny i okno na Pacyfik

Kolejnego dnia jemy śniadanie w wynajętym mieszkaniu i około godziny 10 jedziemy na przystań w Cabo San Lucas. To właśnie stamtąd wyjeżdżają łodzie na plażę Kochanków i plażę Rozwodu (Playa de los Amantes i Playa del Divorcio) oraz by zobaczyć sławny Łuk (el Arco).

Łuk Cabo San Lucas

Na przystani znajduje się kilka agencji turystycznych oferujących przejazd na plaże. Po sprawnych negocjacjach udaje nam się obniżyć cenę do 150 pesos meksykańskich za osobę. Standardowa cena to 200-220 pesos, jednak my jesteśmy we 4, w tym trzech Meksykanów.

Przepłynięcie łodzią zajmuje około 30 minut, w tym mamy możliwość oglądania ciekawie ukształtowanych skał, innych plaż gdzie królują pelikany oraz ryb przez przezroczysty pokład. Jedną z atrakcji jest też skalne okno przez które widać Pacyfik! Jest też kilka lwów morskich, które oswoiły się z ludźmi i proszą o nakarmienie.

Plaża Kochanków i Rozwodu

Jest to bardzo ciekawe miejsce, bo tu Ocean Spokojny łączy się z Zatoką Kaliforniską (po hiszpańsku jest to morze Corteza). A plaża z jednej strony ma dostęp do Pacyfiku, a z drugiej do zatoki.

Wysiadamy na Plaży Kochanków. Na miejscu wysiadać pomagają panowie, którzy w zamian proszą o napiwek (to bardzo popularne w Meksyku, wszędzie znajdzie się ktoś kto pomoże Ci w zamian za kilkadziesiąt pesos). Plaża Miłości znajduje się nad Zatoką Kalifornijską i tu woda jest bardziej spokojna. Dlatego pływać możemy tylko z tej strony.

My ruszamy zobaczyć ocean po drugiej stronie na plaży Rozwodu. Tu fale są dużo większe i wchodzenie do wody jest zabronione. Mimo, że zostawiamy rzeczy na skalę oddalonej od wody kilkadziesiąt metrów czasem fale niespodziewanie napływają i moczą nam nogi. Jest to miejsce spokojne, bez żadnych sprzedawców, sklepów czy też cienia.

Dajemy sobie 2-3 godziny na podziwianie obydwu plaż i udajemy się z powrotem do miasta Cabo San Lucas. Z plaży o umówionej wcześniej godzinie odbiera nas ta sama łódka – dlatego koniecznie trzeba zapamiętać jej nazwę.

Po dniu na plaży jemy obiad z jednej z taquerii i ruszamy na północ przez góry, obierając za cel miasteczko La Ribera. Po drodze mijamy linię Zwrotnika Raka, której wybudowano mini pomnik.

Do La Ribera, gdzie mamy zarezerwowane 2 noce, docieramy późnym wieczorem i w praktycznie w nocy rezerwujemy atrakcje na kolejny dzień.

Dzień 3: Cabo Pulmo – snorkeling

Cabo Pulmo to ścisły rezerwat naturalny, który znajduje się pod wodą! Jest to niesamowite miejsce, w którym ściśle ogranicza się ilość turystów. Cabo Pulmo to przede wszystkim przepiękne, kolorowe i bardzo różnorodne rafy kolorowe.

By je zobaczyć wybraliśmy snorkeling i muszę powiedzieć, że to było jedno z najlepszych doświadczeń w Meksyku! Mnóstwo gatunków ryb, kolory rafy kolorowej, lwy morskie, wielkie ławice ryb to atrakcje które czekają na nas pod wodą. Nieskazitelność i różnorodność natury zapierają dech w piersi.

Rezerwat jest oddalony od cywilizacji i trzeba przestrzegać wielu restrykcji, ale warto! Właśnie ta niedostępność pozwala na zachowanie surowej, dzikiej natury.

Więcej o tym jak dotrzeć na Cabo Pulm, o rezerwacji snorkelingu i całej wyprawie do Cabo Pulmo przeczytasz w kolejnym poście (już wkrótce).

Dzień 4: La Paz

Kolejnego dnia budzimy się aby zobaczyć wschód słońca w La Ribera. Następnie ruszamy w kierunku stolicy stanu Baja California Sur – La Paz. Mimo, że odległości nie są duże, to jadąc przez góry trasa zajmuje nam kilka godzin. Po drodze mijamy też sporo zniszczonych przez huragan, który uderzył w Meksyk kilka kilka tygodni wcześniej.

Do La Paz docieramy po południu, gdzie instalujemy się w wynajętym apartamencie. Mamy tu zarezerwowane 3 noclegi, aż do wyjazdu.

Po odpoczynku po podróży idziemy zwiedzić centrum miasta, w tym muzeum regionalne Kaliforni Południowej (Museo Regional de Antropología e Historia de B.C.S). Bardzo fajne muzeum antropologiczne, opowiadające o historii półwyspu i rozwoju kultury. Ciekawym faktem jest, że znajdują się tu góry Sierra de San Francisco, w których odkryto malunki ściennie, z których powstanie najstarszych datowane jest na ponad 10 tysięcy lat temu. My w góry już nie zdążymy dojechać (są oddalone ok. 700 km od miasta La Paz – Baja California jest na prawdę ogomna!), ale w muzeum możemy obejrzeć mini replikę malunków.

Wieczorem udajemy się na spacer po promenadzie, gdzie udaje się nam zarezerwować wycieczkę na kolejny dzień na wyspę Espíritu Santo. To chyba najlepsza opcja cenowa – w naszym wypadku z powodu niskiego sezonu, na miejscu pani zrobiła nam ekstra zniżkę, gdzie przez internet cena jest stała.

Dzień 5: Wyspa Isla del Espíritu Santo

Wyspa Espíritu Santo w całości należy do Parku Narodowego – Parque Nacional Archipiélago de Espíritu Santo. Jest to teren ściśle chroniony, bez zabudowań i miast. Dostać się tu możemy wyłącznie z rezerwacją. Najłatwieszym sposobem jest wynajęcie wycieczki z La Paz (choć dostępne są też opcje z Los Cabos – w dużo większej cenie, jako, że jest to spory kawałek od przylądków).

Po śniadaniu w apartamencie, udajemy się na przystań, skąd będzie wyruszać nasza wycieczka. Niestety, pogoda wyraźnie się pogorszyła. Są chmury, wieje wiatr, zaczyna padać lekki wiatr. Mimo to, razem z innymi pasażerami, przewodniczką i kapitanem łódki ruszamy w poszukiwaniu przygody.

I właśnie przez pogorszenie pogody ten dzień stał się niezapomniany. Naszym pierwszym celem jest pływanie z lwami morskimi w okolicach wyspy Espíritu Santo. Dotarcie do tgeo punktu zajęło nam ponad godzinę, w ciągle pogarszającej się pogodzie. Morze jest coraz bardziej niespokojne, fale duże. Docieramy do punktu, gdzie mieszkają tymczasowo lwy morskie – mamy ze swoimi młodymi, trochę zaniepokojeni niesprzyjającą pogodą. Przewodniczka ewidentnie nie chce wejść do wody, i odradza tym, którzy nie czują się pewni w pływaniu. My jednak czuliśmy się pewni i ku jej niezadowoleniu, poszliśmy pływać z lwami morskimi.

Dostaliśmy maski i płetwy do snorkelingu, a po doświadczeniu w Cabo Pulmo byliśmy w pełni przygotowani na pływanie i oglądanie tego co się dzieje po wodą. Prąd był mocny, ale lwy morskie bawiły się i pływały bez żadnego problemu 🙂

Kolejny przystanek był na plaży na wyspie Espíritu Santo. Zazwyczaj wycieczki zatrzymują się na plaży po zachodniej stronie wyspy. My jednak ze względu na coraz bardziej psującą się pogodę, zatrzymaliśmy się na wielkiej plaży na południowej części wyspy. Zaczął padać deszcz, i jak się okazało najcieplej było siedzieć i przeczekać ten moment w wodzie. Zazwyczaj mamy do dyspozycji wspaniałe plaże z lazurową, przeźroczystą wodą.

W ramach wycieczki mieliśmy do dyspozycji przygotowany i przywieziony na łodzi lunch. Zarówno nasza wycieczka, jak i inne które zatrzymały się na tej samej plaży, chowaliśmy się przed deszczem pod parasolem, który zazwyczaj chroni od słońca. Po około godzinie ruszyliśmy w kierunku La Paz.

Zazwyczaj wycieczki zatrzymują się jeszcze przy plaży Balandra, by obejrzeć sławną formację skalną grzyba „El Hongo„. My jednak podczas powrotu ze względów bezpieczeństwa pominęliśmy ją. Pogoda z każdą minutą się pogorszała, fale były większe niż nasza mała łódeczka. Początkowo wszyscy byli dosyć rozluźnieni, ale w pewnym momencie nawet przewodniczka w kamizelce skuliła się ze strachu, a my w głowach odmierzaliśmy odległość od lądu… Jedynym pocieszeniem była temperatura wody, która co chwila zalewała nas od góry do dołu i na zmarźnięcie nie było opcji.

Na szczęście, po tak turbulentnej przygodzie, bez problemu dotarliśmy do przystani w La Paz. Czas się osuszyć i zjeść coś smacznego.

Dzień 6: Plaża Balandra

Kolejnego dnia planujemy wybrać się na ikoniczną plażę Balandra. To właśnie tu znajduje się najcudowniejsza woda, jaką mamy okazję zobaczyć w Meksyku.

Wstęp na plażę Balandra

Plaża Balandra znajduje się ona około 40 minut drogi na północ od miasta La Paz i najwygodniej dostać się tam samochodem. Wstęp na plażę jest bezpłatny, jednak jest on limitowany.

Na wycieczce poprzedniego dnia dowiadujemy się od miejscowych, że wejście na plażę odbywa się w dwóch turach po 450 osób:

  • pierwsza od 8:00 do 12:00
  • druga od 13:00 do 17:00

My wybieramy opcję o godzinie 13 i aby upewnić się, że będzie dla nas wejściówka docieramy na miejsce około godziny 12. Jest już kilka samochodów w kolejce, do których podchodzą sprzedawcy świeżych owoców i strażnicy informujący o tym, że wejście jest o 13. Tuż po chwili zaczynają wyjeżdżać samochody z porannej tury. Gdy już wszystkie wyjechały mamy możliwość wcześniejszego wstępu na plażę.

Na plaży znajduje się kilka wielkich naturalnych parasoli i to wszystko. Nie ma tu sprzedawców czy restauracji. Dlatego warto zabrać ze sobą jakieś przekąski, czy nawet obiad.

Co można robić na plaży Balandra?

Plaża Balandra znajduje się nad zatoką, co sprawia że poziom wody jest tu bardzo płytki (w najdalszym miejscu sięgała mi do okolic gardła, a mam 173 cm wzrostu), a sama woda niezwykle spokojna. Nawet po wczorajszym wietrze nie było tu śladu. Woda jest cudownie przeźroczysta.

Z Plaży możemy wybrać się na piechotę, by zobaczyć formację skalną El Hongo. My wybieramy opcję wypożyczenia kajaku i podpływamy by zobaczyć ją z bliska. Niestety mój telefon znajdował się w wodoopornym pokrowcu i żadne zdjęcie tego „monumentu” nie wyszło 😉

Na plaży wypożyczam też pierwszy raz SUPa i na tak spokojnej wodzie jest to czysta przyjemność. Dopłynęłam nawet do przeciwległego brzegu, jednak z powrotem prąd wody zaczął być tak silny, że nie dało się nim powrócić. Musiałam więc przez pół zatoki przejśc na piechotę, aż znowu dało się płynąć na powierzchni. Przez żaden z tych momentów woda nie była głęboka 🙂

Po godzinie 16 zaczyna być coraz mniej ludzi, a tuż przed 17 nie ma prawie nikogo. Strażnicy pilnują, by nikt nie został na plaży po zachodzie słońca. My ruszamy do La Paz, a po drodze zajeżdżamy na wspaniałe sushi meksykańskie.

To był nasz ostatni dzień w Południowej Kalifornii. Kolejnego dnia o 8 rano mamy lot powrotny do Guadalajara, skąd wracamy do Querétaro.

Oglądanie wielorybów

Baja California Sur jest miejscem, które wybierają sobie wieloryby na przezimowanie. Ciepłe wody sprzyjają wychowywaniu młodych. Dlatego jeśli pragniemy zobaczyć te wspaniałe stworzenia najlepiej przyjechać w okresie grudzień-luty. Czasem pojawiają się już w listopadzie, jednak my byliśmy na początku tego miesiąca i udało nam się zobaczyć tylko jednego wieloryba w oddali. Wycieczki na oglądanie wielorybów jeszcze nie były oferowane. Jednak w sezonie ich znalezienie jest bardzo proste, gdyż zazwyczaj oferują je na każdym kroku w centrach miast i przy promenadach.

Jeśli mamy szczęście (lub wybierzemy dobry czas) możemy tu spotkać kilka gatunków wielorybów: wieloryba szarego, płetwala błękitnego, kaszalota czy rekina wielorybiego (z którym możemy nawet popływać!).

Podsumowanie wyprawy do Dolnej Południowej Kalifornii

Tygodniowa wyprawa do Baja California Sur obfitowała w cudowne widoki, niesamowite przygody, wspaniałe spotkania z naturą. Znajdują się tu miejsca dziewicze, wspaniale zachowane od cywilizacji. Dodatkowo prawie zawsze jest tu dobra pogoda, także wyjazd jest możliwy w każdą porę roku.

Ja z wyjazdu najbardziej zapamiętałam snorkeling w Cabo Pulmo, cudowną plażę Balandra oraz niesamowite jedzenie – wspaniałe owoce morza!

Ten post należy do cyklu opisu z wyjazdu do Meksyku. Pozostałe posty znajdziesz tutaj:

Jeśli ten post uważasz za przydatny i masz ochotę wesprzeć moje działania, możesz postawić mi kawę klikając w link poniżej. Dziękuję!

Cześć! Mam na imię Zuza. Uwielbiam podróżować, chodzić po górach i ćwiczyć jogę. Moim ulubionym kierunkiem jest Hiszpania, przeszłam tam kilka dróg Camino de Santiago. Stworzyłam ten blog aby dzielić się swoimi doświadczeniami z podróży.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *